Recenzja filmu

Pokusa (2023)
Maria Sadowska
Helena Englert
Piotr Stramowski

Ero disco

Współczesny polski mainstream – literacki i filmowy – stracił głowę na punkcie erotyki. Co ciekawe jednak, takie pozycje jak "Dziewczyny z Dubaju", seria "365 dni" czy teraz "Pokusa" posługują
Ero disco
Filmowa kariera Marysi Sadowskiej to intrygujące zjawisko. Nie sposób nie zauważyć swoistego pęknięcia w jej filmografii. Po bardzo dobrze przyjętym (zarówno przez krytyków, jak i widzów) "Dniu kobiet" i "Sztuce kochania. Historii Michaliny Wisłockiej" jej kino zaczęło się niebezpiecznie odklejać od wiarygodności scenariuszowej, głębi psychologicznej i reżyserskiej konsekwencji. Sadowska wskazuje palcem na problem (napaść i przemoc seksualna, mobbing, sex-working, szowinizm… ), ale nie robi właściwie nic, aby zgłębić jego istotę. Zrozumcie mnie dobrze: nie odmawiam reżyserce "Dziewczyn z Dubaju" braku kontaktu z rzeczywistością, odwagi, zmysłowości, pewnej dozy kreacyjnego szaleństwa, chęci nieustannego demakijażu gatunkowych konwencji (szczególnie tych odnoszących się do komedii romantycznych) czy portretów polskich kobiet. Odnoszę jednak wrażenie, że chcąc tę polską rzeczywistość opowiadać z nową siłą i w nowych barwach, Sadowska nie wyczuwa bolesnej sztampy, którą tak chętnie nabija swoje filmowe uniwersum.


"Pokusa" odtwarza dobrze znany nam współcześnie model narracyjny. Kopciuszek z prowincji – niby to niezdarny i nieświadomy swojego potężnego uroku, ale tak naprawdę przebojowy i sprytny – dostaje od losu zaproszenie na bezpruderyjny, kryształowy melanż, ale ostatecznie pojmuje, jak złowroga jest to impreza. Przystojny książę to tak po prawdzie alfons, kłamczuch i psychopata, a dobra wróżka wykorzystuje dziewczynę do prywatnej zemsty. Ostatecznie do Kopciuszka dociera, że nie potrzebuje, ani balu, ani księcia, tylko solidarnej sztamy ze swoimi – początkowo wrogo nastawionymi – siostrami.

Naszym Kopciuszkiem jest tym razem Inez (Helena Englert), dziewczyna (tyleż urodziwa, co pomysłowa i ambitna), której marzy się kariera poważnej dziennikarki. W tym celu opuszcza ona rodzinną smażalnię i wyrusza na podbój stolicy. Sen o Warszawie okazuje się bardziej gorzki niż słodki. Choć bohaterka prowadzi wysokozasięgowy, lifestylowy podcast (Inez spokojnie mogłaby założyć profil na Patronite.pl i tak rozkręcić swoją pasję), jej wyobrażenie o "zawodowym dziennikarstwie" sprowadza się do stacjonarnej redakcji serwisu plotkarskiego "Glam" – takiej redakcji wielopiętrowej, z długimi szklanymi korytarzami, gdzie zacne szefostwo ma piękne gabinety, a "dziennikarski plebs" siedzi jak w bibliotece uniwersyteckiej w komnatach bez okien. Światło i cień, piękno i (pozorna) brzydota, atrakcyjna posada i ciężka, smutna harówka… Wydaje się, że nasza Inez będzie musiała długo się wspinać, żeby dostać swoje wymarzone zlecenia (czy też jakiekolwiek zlecenia inne niż podawanie niskokalorycznych smoothie). Ale to nie jest film o etyce zawodowej, choć te słowa padają w "Pokusie" wielokrotnie, i to z ust najbardziej niekompetentnych osób. Przed naszą Inez pojawiają się inne możliwości, w tym droga na skróty.

W momencie gdy w życiu bohaterki pojawiają się jej szef Filip (a może lepiej – Filippo? Przecież gra do Włoch Andrea Preti) i celebryta Maks (Piotr Stramowski), zaczyna się jazda i erotic disco. Fabularnym pretekstem jest tutaj pierwsze większe zadanie służbowe Inez polegające na spędzaniu czasu z Maksem, prowokowaniem go i rozkręcaniem social mediów redakcji (efekty różnych "pokus", które Inez wymyśla byłej sławie piłkarskiej, są na bieżąco przez nią dokumentowane na profilach "Glamu"). Ten "dramatyczny trójkąt" będzie dla Inez zarówno urodzajny, wyzwalający, jak i po prostu przeklęty. Mężczyzn łączy zresztą bolesna i nie do końca wyjaśniona przeszłość; łączyła ich piłka, rywalizacja i dziewczyna. Dziewczyna z wyglądu bardzo podobna do protagonistki "Pokusy"…


Współczesny polski mainstream – literacki i filmowy – stracił głowę na punkcie erotyki. Co ciekawe jednak, takie pozycje jak "Dziewczyny z Dubaju", seria "365 dni" czy teraz "Pokusa" posługują się scenami erotycznymi dla uzyskania waloru rozrywkowego w filmie, ale nie stanowią w żadnym wypadku szerszej refleksji na temat sfery życia ludzkiego zwanej erotyką (ani u kobiet, ani u mężczyzn). Erotyzm objawia się w tych filmach w formie ulokowanych, w odpowiednich fragmentach struktury gatunkowej, osobnych spektaklach "atrakcji". Tego rodzaju fragmenty funkcjonują jako nadrzędne wobec całej struktury logicznej dzieła, będąc samoistnym elementem estetycznym mającym (w założeniu) olśnić widzów. Innymi słowy – zrobić widzom dobrze, nawet wtedy, kiedy nie są dobre.

Dzika pogoń polskich filmowców i filmowczyń za tzw. pictures values (zapierającymi dech w piersiach krajobrazami, karoseriami, hotelami, ubraniami, dodatkami, ciałami… ) to właśnie ten rodzaj pokusy, której za łatwo wszyscy twórcy zaczęli ulegać kosztem dobrze wykalibrowanych scenariuszy. Wszystko na ekranie "wygląda", ale niekoniecznie z sensem przemawia. Za postaciami (zarówno pierwszego, jak i drugiego planu) nie kryje się żaden wiarygodny proces rozwojowo-myślowy. Z kina moralnego niepokoju ("Dzień kobiet") Sadowska przeszła do kina gotowych rozwiązań. Gdzieś w 2/3 filmu reżyserka podkręca tempo, aby dać wyraz ideom, w które wierzy (w "Pokusie" łączy się to z powrotem najlepszej przyjaciółki Inez, raperki wzorowanej na Oliwce Brazil, o której nasza protagonistka mimo wielkiej sympatii w pewnym momencie po prostu zapomina). Choć idee te są piękne i ważne (solidarna walka skrzywdzonych kobiet przeciwko bezkarnemu seksualnemu predatorowi), to w migotliwym gąszczu różnych teledyskowych sekwencji wydają się po prostu doklejone, niczym spreparowane alibi dla wcześniejszych skrótów i nieścisłości.

Co zapamiętamy z "Pokusy"? Duże, błękitne oczy i zadziorny uśmiech Heleny Englert, która jest bez wątpienia najjaśniejszym punktem produkcji (kino Sadowskiej w ogóle opiera się na fajnie zagranych rolach kobiecych – od Katarzyny Kwiatkowskiej, Magdaleny Boczarskiej, aż do rewelacyjnej Pauliny Gałązki). Englertówna świetnie się odnajduje w roli niezdarnej, a zarazem uroczej Alicji, która zatraca się w medialnej i napędzanej głównie męskim libido krainie czarów. Aktorka sprawdziła się zarówno we wstawkach komediowych, zabawie, choreografiach erotycznych, jak i momentach niezwykle dramatycznych, wymagających od niej skrajnych reakcji na skrajne zachowania. Pokusy przychodzą i mijają, ale prawdziwe gwiazdy już na zawsze zostają.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones